Spektakl muzyczny „Ildefons. Facet księżycowy”, (wiersze i piosenki do wierszy Gałczyńskiego) który miał premierę w ubiegłym roku w Praniu, ponownie na deskach naszej sceny na zakończenie sezonu 2024!
A oto wspaniała relacja z wydarzenia wg Katarzyny Boroń
„Pranie
Czy trzeba znać życiorys autora tu pisarza, by przyjść na koncert do słynnej leśniczówki? Nie. Czy trzeba znać twórczość ów pana pisarza? Artysty, koś zapewne wypowie. Nie. Czy należy być wcześniej w muzeum poświęconym całemu życiu zacnego głosu wewnętrznego, jakim był i jest Gałczyński? Nie. Napisałam „jest” gdyż to, co napisane pozostaje zawsze żywe. Tu, na koncercie poznajesz znikome fragmenty i już wiesz, iż to początek nowej przygody. Takiej na zawsze. Zjadasz życiorys, przegryzając twórczością w akompaniamencie letnich koncertów. I nadal jesteś głodny. I nadal chcesz więcej. To twoje muzeum. To twoje miejsce na ławce. Wspomniany drewniany mebel ogrodowy jest niezbędną częścią każdego koncertu. To twoje miejsce na mapie. Jesteś tu co sezon i dusza jest ukojona, lecz tylko na teraz. Co dalej? Plan na kolejny sezon.
Facet Księżycowy, hmy tak wiele przychodzi do głowy.
Napisać o nim? Od początku tudzież od połowy?
Ten facet księżycowy…
Deser taki zwyczajny na co dzień, czyli nic wyjątkowego. Jednak tort na deser, duży tort to już co innego. Leśniczówka ma repertuar na każde lato. Każdy z nich jest opatrzony muzyką klasyczną i wybraną poezją oraz aktorami i muzykami. Dotychczas brzmi spokojnie. I tu pojawia się „Facet księżycowy”. Sobotni koncert z najlepiej wyselekcjonowanym tortem, gdzie zaangażowanie aktorów i muzyków jest iście magiczne. Ta magia spełzła ze sceny i otuliła wszystkich gości. Niczym osnowa z mgiełki, tak delikatnie. Jednak połączeniem niewidzialnej osnowy był wątek pozytywnych wibracji. Ta udzieliła się jak to magia. Połączenie sceny z publicznością? Łącznik między sceną a publicznością. Tak. Zespolenie, gdzie każdy bierze udział. Jest niezastąpionym elementem. Oczarowana publiczność szybko potwierdza ten stan, bijąc brawa. Nikt nie kontroluje czasu. Każdy czeka na dokładkę. Na bis. I znowu brawa. Owacje na stojąco. Jest bis i wszyscy śpiewają. Część cichutko, jakby zawstydzona, lecz refren niesie się po tafli j. Nidzkiego w obu kierunkach…
Lato z letnimi koncertami u Gałczyńskiego to niezbędny tlen. Finał sezonu najlepszy tort, jaki jadłam.
Malutka scena i oni muzycy i aktorzy oraz ci, których nie widać, równie ważne elementy układanki i ta moc. Niezapomniane wrażenia. Polecam wszystkim bez wyjątków.
Pozdrawiam,
Katarzyna”